Mieszkańcy przygotowywali się do bitwy od Wielkiego Czwartku. Na jednym z podwórek stanęła wysoka platforma. U sąsiada zabunkrowany był samochód półciężarowy, na którym stanęły beczki z wodą. Były karchery, węże podłączone do hydrantów, wiadra, miski i butelki. Wszystko po to, by sprawić "łomot" strażakom.
Po dość długim oczekiwaniu zza zakrętu wyłonił się wóz strażacki. Podjechał bardzo powoli, jakby znajdujący się w nim strażacy liczyli na przegląd możliwości mieszkańców. I w tym momencie wszystko się zaczęło. W ruch poszły węże, za strażakami wjechał półciężarowy z wodą. Młodzi walczyli z wiadrami, pistoletami a nawet butelkami. Woda pobierana była wprost ze specjalnie postawionego na ten cel basenu. Strażakom również nie zabrakło inwencji twórczej. Zza lasu wyjechał drugi wóz atakujący mieszkańców.
Hydranty aż się zagrzały. Ulicą płynęły hektolitry wody. Do zabawy dołączyła natura. Zaczął padać deszcz, grad i śnieg jednocześnie.
To był niezapomniany Lany Poniedziałek. Do zobaczenia za rok :)