Niestety są wśród nas osoby, które zwolnienie lekarskie traktują jak dodatkowy urlop, podczas którego wyjeżdżaj za granicę, urządzają wycieczki krajoznawcze, remontują mieszkanie a nawet (ci bardziej przedsiębiorczy) udają się do zagranicznych sąsiadów w celu dorobienia paru groszy. Wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że w ten sposób mogą stracić zasiłek chorobowy. Inspektorzy ZUS oraz pracodawcy (zatrudniający powyżej 20 pracowników) prowadzą kontrole, które mają sprawdzić, czy osoby przebywające na zwolnieniach lekarskich stosują się do zaleceń lekarza. Okazuje się, że ludzka kreatywność nie zna granic.
Kilka przykładów z kontroli.
Pracownik zatrudniony w firmie zajmującej się pielęgnacją ogrodów otrzymał zwolnienie lekarskie z zaleceniami „chory może chodzić”. Pracodawca podejrzewając, że pracownik w czasie zwolnienia lekarskiego wykonuje pracę (w ramach swojej działalności o tym samym profilu) przez kilka dni śledził pracownika i nagrał kamerą jak „chory” wykonuje pracę w czasie orzeczonej niezdolności do pracy. I tak oto pracowity mężczyzna utracił zasiłek. Inny natomiast podczas kontroli zaprzeczył swojej tożsamości podając się za inną osobę. Ostatecznie okazało się, że świadczenie stracił. Podobny los spotkał delikwenta, który zamiast wypoczywać w domowych pieleszach aktywnie spędzał czas w Karpaczu - chodził po górach i szlakach turystycznych, brał udział w rajdzie motorowym a także…ujeżdżał mechanicznego byka. Mało tego, na bieżąco relacjonował pobyt umieszczając zdjęcia na portalu społecznościowym. Z informacji uzyskanych od lekarza leczącego wynikało, że ubezpieczony na każdą wizytę przychodził o kulach i ze względu na schorzenie miał zalecone oszczędzanie chorej nogi. Wprowadzenie elektronicznego zwolnienia lekarskiego ukróci takie nieuczciwe procedery, pracodawca bowiem już w momencie wystawienia zwolnienia otrzyma informację o niedyspozycji pracownika i w razie wątpliwości będzie mógł podjąć kontrolę.
Źródło: Agata Muchowska regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa lubuskiego