Jeden z mieszkańców Trzebiechowa koło Sulechowa postanowił przygarnąć sobie bobra. Mężczyzna wyprowadzał go na smyczy, a na dodatek pozwalał każdemu robić z nim zdjęcia. - Zwierzę nie jest rzeczą! Najwyraźniej wielu mieszkańców nie zdawało sobie o tym sprawy - podkreślają inspektorzy zielonogórskiego OTOZ.
Wiele osób walczyło o życie zwierzęcia. Niestety mała bobrzyca umarła w wyniku skrajnego odwodnienia i przegrzania organizmu. - Jesteśmy zbulwersowani postawą zarówno osoby, która nielegalnie weszła w posiadanie zwierzęcia, jak i osób, które pozwalały na męczenie zwierzęcia i chętnie w nim uczestniczyły - czytamy w komunikacie OTOZ Animals.
Inspektorzy odebrali mężczyźnie także sukę ze szczeniętami, które żywcem gotowały się w beczce. Do niedawna prowadził on jeszcze hotel dla zwierząt oraz "tresurę zwierząt". - To samozwańczy treser psów, który nie trzeźwieje i robi uliczny cyrk - opisują mieszkańcy Trzebiechowa. Sprawa trafi do zielonogórskiej prokuratury.