Seria podpaleń zaczęła się w październiku 2019 roku. Wtedy do policjantów z Komisariatu II Policji w Zielonej Górze wpłynęło zawiadomienie o spaleniu samochodu marki Volkswagen Jetta na jednym z miejskich osiedli. Niestety monitoring w pobliżu miejsca zdarzenia był uszkodzony i nie można było ustalić sprawcy tego podpalenia.
Po kilku miesiącach przerwy doszło do kolejnego podpalenia. W lutym 2020 roku na parkingu przy ul. Bananowej na osiedlu Zacisze spłonęło aż pięć samochodów. Jak ustalił biegły pożarnictwa, ogień został podłożony pod samochód Skoda Octavia, a od tego samochodu zajęły się kolejne 4 pojazdy.
W marcu doszło do kolejnego bardzo podobnego zdarzenia. Podpalony zostaje samochód Renault Clio, a od niego zajmują się sąsiadujące na parkingu pojazdy. Straty wszystkich właścicieli pojazdów to pół miliona złotych.
Podpalał, bo zwolniono go z pracy
Na miejscu ostatniego zdarzenia policjanci zabezpieczyli nagranie z monitoringu. - Wprawdzie nie widać jego twarzy, ale widoczny jest charakterystyczny ubiór. Kryminalni zauważają również pewną prawidłowość. Wszystkie samochody, które zostały podpalone należą do pracowników jednej firmy - informuje podinsp. Małgorzata Barska, rzecznik policji w Zielonej Górze.
Wszyscy pokrzywdzeni rozpoznali mężczyznę po ubiorze i sposobie poruszania się. Okazało się, że został on zwolniony z firmy.
Nie przyznaje się do winy
W środowy poranek, 22 kwietnia, funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę w miejscu zamieszkania. Przeszukanie lokalu ujawniło taki sam łatwopalny materiał, który posłużył do wzniecenia ognia pod samochodami.
Zatrzymanym jest 43-letni zielonogórzanin. - Usłyszał zarzuty uszkodzenia mienia. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień policjantom. Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztu. Mężczyźnie grozi kara do 5 lat więzienia - dodaje podinsp. Barska.
Przeczytaj też: Chciał wysadzić kamienicę w Kożuchowie. 25-latek był pijany (ZDJĘCIA)