Czwartek, 14 września, godzina 10:00. Do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubuskiego z wizytą przyszedł prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki wraz ze swoim zastępcą Krzysztofem Kaliszukiem. Tam spotkała się z nimi marszałek województwa Elżbieta Anna Polak wraz z pracownikami departamentów. Obecni byli też radni miasta.
"Umowa w sposób rażący narusza przepisy"
Włodarz Zielonej Góry zjawił się na spotkaniu z umową, na jak sam mówił, "dodatkowe 17 milionów euro". Wskazywał, że to pieniądze na uprzątnięcie pogorzeliska po pożarze hali z toksycznymi i niebezpiecznymi odpadami w Przylepie. Podkreślał jednocześnie, iż takie wsparcie obiecała mu wcześniej lubuska marszałek.
- Samorząd przekazał miastu informację, że w ramach Funduszy Europejskich dla Województwa Lubuskiego mamy wpisane do budżetu 17 milionów euro, ale trzeba złożyć wniosek, aplikować. Możemy nawet napisać ten wniosek panu prezydentowi, tak, żeby skutecznie miasto mogło w ramach ZIT-u Zielonogórsko-Nowosolskiego zaangażować te pieniądze. Środki z Unii Europejskiej są natychmiast przekazywane. To nie są długotrwałe procedury. 14 sierpnia na naszą prośbę o złożenie wniosku odpisał, że nie potrzebuje pieniędzy. Jego służby poinformowały: pragnę nadmienić, że środki na likwidację pogorzeliska miasto ma zapewnione od rządu Rzeczpospolitej Polskiej - zaznaczała Elżbieta Anna Polak.
Z umową przedstawioną przez prezydenta zapoznał się radny i prawnik Adam Urbaniak. - Ta umowa w sposób rażący narusza przepisy o ustawie o finansach publicznych. Między innymi musi być wskazany termin rozliczenia i termin sprawozdania wykonania dotacji, czego ta umowa nie zawiera. Pomijam, że narusza procedury, jakie są określone przez Instytucję Zarządzającą, jeśli chodzi o dotacje unijne. Mam prośbę, by nie robić kabaretu z prawa - apelował.
Janusz Kubicki: "Marszałek deklarację złożyła, dziś się wycofała"
Marszałek województwa lubuskiego przez większość spotkania zachęcała prezydenta Zielonej Góry do aplikowania o wspomniane środki z Unii Europejskiej. Prosiła też o kalkulację kosztów związaną z utylizacją składowiska. Oświadczyła jednocześnie, iż miasto otrzymało już pomoc w formie wsparcia np. dla Ochotniczych Straży Pożarnych w wysokości przeszło 150 tysięcy złotych.
- Dowiedziałem się, że dodatkowych środków nie ma, będą w przyszłości. Szanuję decyzję marszałek, nie musi nam pomagać. Deklarację złożyła, dziś się wycofała. Ja przygotowałem prostą umowę, która zawiera 1 paragraf. Mieszkańców interesują realne efekty, a nie za 2 lata (w odniesieniu do Funduszy Europejskich). Jeśli pali się auto to mam ogłaszać postępowanie przetargowe czy dzwonić na straż? Marszałek ma pełne prawo nie pomagać mieszkańcom Przylepu. Kampania wyborcza toczy się intensywnie i każdy z nich jest gotów powiedzieć wszystko - mówił po spotkaniu Janusz Kubicki.
Głos w sprawie prezydenckiej umowy zabrał też dyrektor Departamentu Programów Regionalnych Marek Kamiński. - Jestem bardzo zdziwiony, że Panowie Kubicki i Kaliszuk nie znają procedur przyznawania środków z UE. To są pieniądze publiczne, które wymagają przede wszystkim zdiagnozowania problemu. Rozumiem, że ten problem w Przylepie jest, czyli jest łatwy do zdiagnozowania, ale trzeba to ująć we wniosku o środki europejskie. Tego wniosku prezydent nie złożył do tej pory, a oczekuje, że marszałek przyzna mu dotację w wysokości 17 milionów euro - tłumaczył.
Przeczytaj też: Wyniki badań po pożarze hali w Zielonej Górze są zatrważające. Wiemy, co wykryto (ZDJĘCIA)
https://newslubuski.pl/spoleczne/15022-prezydent-kubicki-z-wizyta-u-marszalek-polak-chodzilo-o-pieniadze.html#sigProIdeb1b0b6e8f