Mijają miesiące, a problem powraca z każdą kolejną ulewą. Już po kilkunastu minutach opadów deszczu właściciele posesji położonych wzdłuż ulic Granicznej i Zachodniej w Czerwieńsku muszą zmierzyć się z wielką wodą.
Potoki deszczówki tamują ruch i zamieniają się w jeziora. Mieszkańcy brodzą po kostki w wodzie, a zalane piwnice często nie nadają się do użytku.
"Szczur, podpaska i odchody"
Najgorsza sytuacja ma miejsce na ulicy Granicznej. Ludzie muszą zmierzyć się nie tylko z podtopieniami, ale i fekaliami. Te wydobywają się z pozapychanych, chłonnych studzienek, które nie są podłączone do sieci kanalizacyjnej i nie są w stanie odprowadzić nadmiaru wody. Jak na drugi dzień wyjdzie słońce, fetor jest nie do zniesienia.
W niedzielę, 28 czerwca, w Czerwieńsku działały 4 zastępy straży pożarnej. Niestety w niektórych momentach i strażacy musieli zmierzyć się z problemem. Woda była dosłownie wszędzie i nie było gdzie odpompowywać wody.
Remont Granicznej, ale bez kanalizacji
Droga z początkiem 2020 roku po ponad 50 latach doczekała się remontu. Niestety przy projektowaniu inwestycji nie przewidziano ułożenia kanalizacji. Jak informują nas mieszkańcy, burmistrz Piotr Iwanus przekonywał, że kanalizacja nie była planowana, bo nie jest tam potrzebna.
Dziś do Urzędu Gminy i Miasta na rozmowę z włodarzem udali się zbulwersowani mieszkańcy. - Burmistrz nie widział problemu, to mu pokażemy. Szczur, podpaska i gówno. To mój pakiet dla burmistrza, aby mógł zobaczyć, jak wygląda problem ulicy Granicznej - mówi Dominik Brzezicki, społecznik z Czerwieńska.
Przeczytaj też: Poważny wypadek koło Świdnicy. Osobówka uderzyła w drzewo. "Kierowca był pijany" (ZDJĘCIA, FILM)