Gorąca beczka, a w niej trzy małe szczeniaki. Czekało ich tylko jedno – śmierć z głodu, odwodnienia i udaru cieplnego. Za wszystkim stał mieszkaniec Trzebiechowa. Ten sam mężczyzna przed kilkoma dniami złapał bobrzycę i wyprowadzał ją na smyczy. Zwierzę zmarło.
Inspektorzy zielonogórskiego OTOZ Animals ponownie interweniowali w miejscowości Trzebiechów koło Sulechowa. Jeden z mieszkańców wsi wrzucił do wędzarni-samoróbki trzy małe szczeniaki. Od matki dzieliła je beczka. – Beczki nie dało się dotknąć, była tak gorąca. Na dworze temperatura sięgała ponad 30 stopni – opisują animalsi.
Tuż przy beczce popiskiwała suczka, która nie mogła sięgnąć swych szczeniąt. Czekało ich tylko jedno – śmierć z głodu, odwodnienia i udaru cieplnego. Ponadto matka miała wiele fioletowych plam. Właściciel stwierdził, że chciał zasuszyć mleko przy pomocy jodyny. – Czy właściciel zatem z premedytacją dążył do śmierci szczeniąt, skoro chciał pozbawić matkę pokarmu? – zastanawiają się inspektorzy.
Animalsi zabrali szczenięta wraz z matką. Mężczyzna za wszelką cenę bezskutecznie próbował się bronić. Cały czas podkreślał, jak wiele psów wyszkolił. Ponadto okazało się, że do niedawna prowadził hotelik dla zwierząt. W internecie wciąż widnieje nazwa jego firmy – „Agencja tresury zwierząt”.
Na tej samej posesji inspektorzy znaleźli małą bobrzycę. Niestety zwierzę umarło w wyniku skrajnego odwodnienia i przegrzania organizmu. Więcej informacji w artykule: „Przygarnął bobra i wyprowadzał go na smyczy. Zwierzę zmarło (FILM)„