Wszystko wydarzyło się w środę, 17 stycznia, w Zielonej Górze. Pierwsze zgłoszenie wpłynęło do służb tuż po godzinie 22:00. W ogniu stanął samochód osobowy marki BMW, który stał na parkingu osiedlowym niedaleko ulicy Sulechowskiej. Na miejsce przyjechała straż pożarna i policja.
Chwilę później doszło do pożaru kolejnego pojazdu. Tym razem na prywatnej posesji przy ulicy Generała Mariana Langiewicza płonęła osobowa Kia.
Pożar Zielona Góra. Sprawą zajęła się policja
W obu przypadkach wstępną przyczyną pożarów było podpalenie. W związku ze zdarzeniami do działań włączyli się policjanci kryminalni. Funkcjonariusze ustalili, że mimo odległości dzielącej samochody podpalenia mogła dokonać ta sama osoba.
- Sprawa okazała się trudna, bo sprawca działał w nocy, a miejsca, w których doszło do podpaleń, nie były ani objęte monitoringiem. Dodatkowo były słabo oświetlone, jak również nie było żadnych bezpośrednich świadków. Kryminalni działali nieprzerwanie całą noc - relacjonuje podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzecznik policji w Zielonej Górze.
Podpalacz Zielona Góra. Sam zgłosił się na policję
Następnego dnia tuż przed południem do dyżurnego Komendy Miejskiej Policji zgłosił się 42-letni mężczyzna. Powiedział, że to on podpalił dwa samochody.
- Jak opowiedział mundurowym, czuł się "osaczony" i nie wytrzymał presji, bo wiedział, że policjanci są na jego tropie i jak się wyraził: "depczą mu po piętach" - informuje podinsp. Stanisławska.
Straty wyrządzone przez 42-latka to blisko 40 tysięcy złotych. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze tymczasowo aresztował już mężczyznę na 3 miesiące. Za podpalenia samochodów grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Przeczytaj też: WOŚP Zielona Góra 2024. Będą krążyć dwie ciężarówki WOŚP. Znamy rozkład jazdy!
https://newslubuski.pl/interwencje/15747-pozary-samochodow-w-zielonej-gorze-to-robota-podpalacza.html#sigProId93e6da797d