Już kilka dni po wybuchu pożaru w zielonogórskim Przylepie ówczesna marszałek Elżbieta Anna Polak zleciła niezależne badania, między innymi wody oraz gleby. Stało się tak, ponieważ nie wierzyła, podobnie jak wielu mieszkańców w zapewnienia minister Anny Moskwy, wojewody Władysława Dajczaka czy prezydenta miasta Janusza Kubickiego, że "jest bezpiecznie". Przeprowadziła je zewnętrza, specjalistyczna firma z Poznania.
- Pożar spowodował oddziaływanie na zdrowie i życie ludzi, powietrze, powierzchnię ziemi, gleby i wody podziemne. Dym zawierał bezsprzecznie substancje toksyczne i chemiczne, co stanowiło zagrożenie dla uczestników gaszenia pożaru. Również dym stanowił potencjalne zagrożenie dla mieszkańców. Dodatkowo należy stwierdzić, że w dymie znalazły się włókna azbestowe - cytowała opinię marszałek.
Pożar hali Zielona Góra. Prokuratura zabiera głos
Dziś, 31 stycznia, Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze po raz kolejny wypowiedziała się w sprawie pożaru hali z toksycznymi odpadami w Przylepie. Przedstawione zostały między innymi wnioski z opinii biegłych z zakresu ochrony środowiska oraz z zakresu gospodarki odpadami niebezpiecznymi.
- Z tej opinii wynika, że doszło do zanieczyszczenia w świecie roślinnym w znacznych rozmiarach. Biegły określił teren 65 hektarów objęty skażeniem. Biegły wskazał, że doszło do zanieczyszczenia w zakresie wody, powietrza i ziemi. Do atmosfery dostało się bardzo dużo materiałów niebezpiecznych, metali ciężkich i rakotwórczych. Te substancje należy liczyć w tonach - mówiła Ewa Antonowicz, rzecznik prokuratury.
Jak dodała rzeczniczka, "w ocenie biegłego takie narażenie na inhalacje może powodować kumulacje tych substancji w tkankach, a następnie doprowadzić między innymi do chorób nowotworowych".
Pożar Przylep. Zanieczyszczony ciek Gęśnik
Biegli w przekazanych opiniach zwrócili uwagę przede wszystkim na ciek wodny Gęśnik. Wykazali, że wykryto w nim wśród osadów materiały rakotwórcze, toksyczne i niebezpieczne. To głównie węglowodory ropopochodne i metale ciężkie. Najnowsza opinia wykazała, że substancje niebezpieczne znajdujące się w Gęśniku mają wyższy wskaźnik niż bezpośrednio po pożarze.
Poniżej materiał filmowy z konferencji prasowej. Dalsza część artykułu pod wideo:
- W opinii uzyskanej w styczniu wykazano, że szlam dalej znajduje się w Gęśniku. Wówczas prokurator zwrócił się między innymi do Urzędu Miasta Zielona Góra i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze w celu ustalenia, czy w sposób prawidłowy i kompletny usunięto szlam popożarowy z Gęśnika. Obecnie oczekujemy na odpowiedź - wskazywała prokurator Ewa Antonowicz.
Z zapytaniem o działania na Gęśniku zwróciliśmy się do Zakładu Gospodarki Komunalnej.
- Według wszystkich wytycznych baloty słomy spełniły swoje działania, nie dopuściły do zanieczyszczenia Odry. Czynności wykonano prawidłowo i terminowo. Była remediacja samej wody. Miasto posiada ekspertyzy, które wskazują, że woda była prawidłowo oczyszczona i nie ma niebezpieczeństwa. Miasto opracowuje remediację terenu, choć powinien robić to Inspektorat Ochrony Środowiska - mówi Krzysztof Sikora, prezes ZGK Zielona Góra.
Aktualizacja: Do sprawy odniósł się prezydent Janusz Kubicki. Więcej: Ogromne skażenie po pożarze w Przylepie. Prezydent Kubicki: "Nie jest to nic nowego"
Przeczytaj też: CBŚP rozbiło gang w Lubuskiem. Zobacz film z akcji (ZDJĘCIA)