Przeczytajcie do końca! Udostępniajcie! Ta sprawa nie może pozostać bez echa.
Psiak został odłowiony przez policję, która przywiozła go do przytuliska. Pies został wrzucony do boksu, ponieważ nie dodzwoniono się do lekarza weterynarii. Nikt nie pofatygował się, by osobiście pojechać do gabinetu lub zabrać psa do innego lekarza. Przytulisko nie chciało wydać psa, ponieważ nie ma zarządcy przytuliska. Ochroniarz oraz wolontariuszka mieli kluczę do przytuliska i mimo to nie chcieli wydać psa, tłumacząc się, że nie są osobami decyzyjnymi.
Zarządca przytuliska? Nie odbierał telefonu.
Interweniowały osoby prywatne, które pojechały na miejsce, interweniowali też nasi inspektorzy. Nasza koordynator próbowała wytłumaczyć i ochroniarzowi, i wolontariuszce, o pilnej konieczności przewiezienia psa do lekarza weterynarii. Nie pomogły tłumaczenia, że pies cierpi, że łamią przepisy Ustawy o ochronie zwierząt, że liczy się czas, bo jeśli kręgosłup uciska nerwy, to może je uszkodzić bez szansy przywrócenia czucia głębokiego u psa, a tym samym skazanie go na niepełnosprawność. Policja za pierwszym razem odmówiła przyjazdu. Dopiero po drugim telefonie przyjęli zgłoszenie. Jednak na miejscu także odmówili pomocy. Stwierdzili, że to nie ich sprawa, że mają kredyty i nie chcą stracić pracy.
Pies został wydany pod warunkiem podpisania oświadczenia, że ktoś zadeklaruje się na piśmie, że jest właścicielem psa. Postawiono ludzi pod ścianą, do podpisania deklaracji niezgodnej z prawdą, byleby tylko w papierach się zgadzało.
Pies został zabrany i natychmiast przewieziony do gabinetu weterynaryjnego w Zielonej Górze. Prześwietlenie wykazało złamany kręgosłup i obrzęk. Potrzebna jest operacja, a także tomograf/rezonans. Takie badanie dostępne są najbliżej w Poznaniu i we Wrocławiu. Mimo późnej godziny, osoby, które odebrały psa wiozą go do Kliniki we Wrocławiu, do dr Niedzielskiego.
Mimo to nasza koordynatorka poinformowała wolontariuszkę o stanie psa, o tym, że jedzie do Wrocławia. W odpowiedzi została oskarżona, o to, że psa uśpiliśmy i mamy się do tego przyznać. Jedyne jakie padały pytania ze strony wolontariuszki to, kto za to zapłaci. Na koniec dowiedzieliśmy się, że zna się na urazach kręgosłupa, bo miała psa, który był operowany we Wrocławiu. I mimo tej wiedzy, świadomości, nie chciała wydać psa, a teraz oskarżyła nas o zabicie psa.
Nie wiemy ile wyniosą badania. Sam rezonans to koszt ok. 1000 zł, operację oszacowano na minimum 5000 zł. Prawdopodobnie nie obejdzie się bez rehabilitacji. Nie wiadomo czy nerwy nie zostały uszkodzone i pies nie stracił czucia głębokiego. Dla tego psa liczył się czas. Dla ludzi, którzy patrzyli i godzili się na jego cierpienie liczyło się tylko chronienie siebie.
Błagamy Was o pomoc. To dla nas ogromny wydatek. Nie mamy takich pieniędzy. Ale nie mogliśmy zostawić tego psiaka, nie mogliśmy zostawić samych z problemem osób, które kiedy zobaczyły post opublikowany przez żagańskie przytulisko (post już usunięty) rzuciły wszystko i natychmiast pojechały na miejsce walczyć o jego życie.
Nazwaliśmy go Imbirek. Psiak ma zaledwie dwa lata i ogromny bagaż krzywd wyrządzonych przez ludzi, którzy złamali kręgosłup i serce.
- 96 1020 5402 0000 0702 0326 6210 OTOZ ANIMALS Inspektorat Zielona Góra z dopiskiem "Imbirek"
- przelewy zagraniczne: PL96102054020000070203266210 KOD BIC (Swift) BPKOPLPW
- paypal: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- SMS - NUMER 72365, TREŚĆ S10198 Koszt 2,46 brutto (w tym VAT)
Nie mamy, gdzie umieścić Imbirka, kiedy będzie musiał opuścić już szpital!
Prosimy o pomoc!
tel. w sprawie psiaka: 697-671-099
Opracował: OTOZ Animals Zielona Góra