W osobowym Mercedesie jechały dwie osoby, 38-letni mężczyzna oraz jego 11-letni syn. - Kierujący prawdopodobnie podczas manewru wyprzedzania złapał pobocze i wypadł z drogi - mówi podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzecznik zielonogórskiej policji. Samochód zdażył po drodze wyrwać jeszcze drzewo razem z korzeniami, a następnie uderzyć w kolejne na wysokości około 2,5 metrów.
Samochód natychmiast stanął w ogniu. Pożar bardzo szybko rozprzestrzenił się po całym pojeździe, a po chwili przeszedł również na trawę. Kierowcy jadący drogą krajową nr 32 zatrzymywali się i próbowali stłumić płomienie. Żywioł nie dawał jednak za wygraną.
Na miejsce wysłano 2 zastępy straży pożarnej z Sulechowa oraz pobliskich ochotników. - Co kilka minut było słychać głośny huk pękających opon - mówi świadek zdarzenia. Strażacy gasili pożar w założonych aparatach powietrznych. Po kilku minutach sytuacja została już opanowana. Pojazd doszczętnie spłonął.
Wkrótce do Smolna Wielkiego przybyły patrole policji i zespół pogotowia z Sulechowa. Przyleciał też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Zielonej Góry. Ratownicy medyczni wraz z lekarzem sprawnie opatrzyli dwóch poszkodowanych, a następnie przetransprotowali do szpitala. Kierujący Mercedesem ze złamaniem podudzia trafił do niego śmigłowcem HEMS, a 11-letni pasażer ambulansem.
Droga Krajowa nr 32 jest zablokowana w obu kierunkach. Policjanci wprowadzili objazdy. Nie wiadomo jak długo potrwają jeszcze utrudnienia.