Jako ratownik medyczny w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze cały czas jest na pierwszej linii frontu. Niestety pracę Pana Marcina Grochowskiego utrudnia toczeń układowy zdiagnozowany w grudniu 2014 roku.
"Wszystko zawaliło się w jednej chwili"
- Zaczęło się od ostrego długo odcinkowego zapalenia rdzenia kręgowego. Jednym słowem zwaliło mnie z nóg. Wysoka gorączka, wykryto też boreliozę i tak wszystko się zawaliło w jednej chwili. Uczyłem się chodzić na nowo, zacząłem już w szpitalu, o kulach. Później długa rehabilitacja, codzienne spacery krótkie z psem - opowiada pan Marcin.
Jak sam przyznaje, było ciężko, ale wrócił do normalności. Wszystko jednak do czasu kolejnego ataku choroby, której do tej pory nikt nie potrafi zatrzymać.
Terapie i próby leczenia w Polsce
U wielu osób leczony toczeń bywa uśpiony na wiele lat. Niestety organizm ratownika medycznego z Zielonej Góry nie reaguje na metody leczenia w Polsce. W międzyczasie doszły choroby współtowarzyszące. To m.in. leukopenia i zespół mielodysplastyczny.
Terapie są bardzo kosztowne, bo w grę wchodzi leczenie drogimi, zagranicznymi lekami. Pan Marcin kilkanaście razy w roku bywa w szpitalach celem wprowadzania nowych metod leczenia, jednak do dzisiaj nie udało się zatrzymać choroby przez różnych lekarzy, z różnych miast w Polsce.
"Nie poddaje się!"
- Na co dzień towarzyszy mi osłabienie, drętwienie oraz ból kończyn dolnych. Pojawiają się też zaburzenia czucia od nadbrzusza po kończyny dolne, ból pleców, bóle stawowe śródręcza, stawów kolanowych i krwawienia z nosa. Toczeń jest chorobą autoimmunologiczną, czyli atakuje organizm, kiedy chce i jaki organ chce - relacjonuje ratownik medyczny.
Pan Marcin przyznaje, że nie poddaje się i wciąż szuka nowych metod leczenia w Polsce i za granicą. - Zawód ratownika medycznego to moje powołanie, co by się nie działo, nie potrafię z niego zrezygnować, bo chcę pomagać innym. Kocham pracę w karetce, pracę z pacjentami. Nie pozwalam, żeby choroba odebrała mi sens pracy - podkreśla.
Zbiórka na leczenie
W internecie utworzono już specjalną zbiórkę na rzecz Marcina Grochowskiego. Wszystko zostanie przeznaczone na bieżące koszty leczenia, konsultacje z lekarzami oraz pobyty w klinikach, które pochłaniają wiele pieniędzy.
Każdy może wspomóc ratownika medycznego z Zielonej Góry. Wystarczy kliknąć TUTAJ.
Przeczytaj też: Kontenerowy tomograf dla szpitala w Zielonej Górze. Kosztuje 2,9 miliona złotych (ZDJĘCIA)