Nielegalne wysypiska śmieci to ogromny problem. Ma go m.in. gmina Szprotawa. W lasach dalej pojawiają się sterty porzuconych odpadów.
Nielegalne wysypiska śmieci Szprotawa. „Ręce opadają”
W gminie Szprotawa trwa obecnie akcja likwidacji nielegalnych wysypisk śmieci. Jedno z nich znajduje się w okolicach Kartowic, a drugie na Osiedlu Wiechlice, w lesie przy hangarach. W sumie usuniętych zostanie około 125 ton odpadów poremontowych, gruzu, opon i części samochodowych.
– Łączny koszt prac oszacowany został na kwotę 350 tysięcy złotych. 50 procent tych kosztów pokryte zostanie w ramach dofinansowania z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze. Wykonawcą są Zakłady Usługowe Zachód Sp. z o.o. – informuje Urząd Miejski Szprotawa.
Co na to burmistrz Szprotawy Mirosław Gąsik? – Czasami to ręce opadają, jak widzę nowe dzikie wysypiska. Przykre jest to bardzo – zaznacza włodarz gminy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo z News TV:
Szprotawa. Fotopułapki i dron w walce z problemem
Nielegalne wysypiska śmieci nie tylko szpecą krajobraz, ale także generują ogromne koszty dla gminy. Urząd Miejski w Szprotawie podejmuje kolejne kroki, aby przeciwdziałać temu zjawisku. Na terenie gminy zainstalowano fotopułapki, a monitoring wspierany jest przez drona.
Dzięki tym działaniom udało się już przyłapać kilkanaście osób na wyrzucaniu śmieci w miejscach niedozwolonych, a sprawy zostały zgłoszone policji. Urzędnicy podkreślają jednocześnie, aby nie być obojętnym na takie sytuacje i przypadku zauważenia, jak ktoś porzuca odpady, informować służby
Nielegalne wysypiska odpadów. „Płacimy bez końca”
W gminie Szprotawa działają dwa punkty selektywnej zbiórki odpadów, gdzie można bezpłatnie oddać śmieci. Niestety, mimo tej możliwości, dzikie wysypiska wciąż powstają, generując ogromne koszty sprzątania sięgające setek tysięcy złotych rocznie.
– Mam wrażenie, że te prace oraz wydatki to taka syzyfowa praca, za którą my wszyscy mieszkańcy płacimy bez końca – podkreśla burmistrz Mirosław Gąsik.
Przeczytaj też: Policja wjechała na plac budowy. „Wykonywał podejrzane manewry”