Stelmet u siebie pewnie zwyciężył z włoskim Sidigasem Avellino!
Pierwsze minuty meczu były zdecydowanie na korzyść przyjezdnych. Już po dwóch rzutach gospodarze przegrywali 5:0 – mecz zapowiadał się ciężkim bojem o zwycięstwo. Po niedługim czasie Stelmet złapał wiatr w żagle i dogonił Sidigas. Do końca pierwszej kwarty zespoły wymieniały się prowadzeniem, a pierwszą kwartę wygrali goście dwoma punktami. Druga kwarta była bardzo podobna do pierwszej. Oba zespoły wykazywały równą walkę na wysokim poziomie. Przełamanie nastąpiło w trzeciej kwarcie. Zdecydowanie lepiej zaczął grać Vladimir Dragicević, a niczym karabin maszynowy zachowywał się Martynas Gecevicius – debiutujący w barwach Stelmetu zawodnik (trafił 5 z sześciu rzutów za „trzy”). Widać, że Gecevicius zadomowił się w nowej drużynie, a atmosfera mu znakomicie odpowiada. W czwartej kwarcie znów, jak by wkradło się rozkojarzenie, gospodarze mieli problemy z zatrzymaniem gości. Jednak bardziej zespołowa gra Stelmetu okazała się kluczem do sukcesu.
Stelmet grał bardzo dobrze w obronie, miał świetne podania w ataku. Chcieliśmy poprawić nasze podania, straliśmy się, ta noc jednak należała do zespołu gospodarzy – powiedział Bruno Fitipaldo – zawodnik Sidigas.
Uważam, że mój zespół zagrał dobrze w ataku, jednak mieliśmy problemy, chcieliśmy poprawić naszą grę. Zielona Góra mimo tego grała dobrze, znajdowała pozycje za „trzy” i inne sytuacje strzeleckie. W meczu zagrali z większą energią – powiedział Stefano Sacripanti – trener Sadigas.
Zagraliśmy do tej pory z najlepszą drużyną, więc cieszy nas bardzo to zwycięstwo. Myślę, że była dobra energia, dobra walka. Potrzebowaliśmy tego spotkania. Wreszcie mieliśmy mało strat – powiedział Łukasz Koszarek, Stelmet BC.