„Żyję już prawie 90 lat i nigdy w życiu nie widziałam takiej burzy. Grad wielkości kurzych jajek niszczył dachy i wybijał nam szyby. Wiatr łamał drzewa… „
Takich wypowiedzi nie brakowało dziś wśród mieszkańców wsi Karszyn w gminie Kargowa. Wieś wygląda jak pobojowisko. Miejscowi z chęcią zapraszali nas na swoje posesje.
– Jezu jak to waliło… – mówi z przerażeniem w oczach pani Regina Blum – dwóch kul na raz do ręki pani by nie wzięła takie były wielkie. Córce w samochodzie uszkodził dach i wybił szybę. Moja mama, która jest już starszą kobietą siedzi i płaczę, bo grad wybił jej szybę w sypialni. Nie może do siebie dojść. Nie wiem skąd weźmiemy pieniądze, żeby naprawić szkody.
Na podwórzu leżą połamane gałęzie kasztanowca i pozrywane dachówki. Kobieta zaprasza nas do środka. Poza szkodami na zewnątrz widzimy również zalane ściany. Woda lała się przez dach.
– Straż pożarna walczyła od godz. 2.00 do 4.00 nad ranem – komentuje pani Zofia Urbaniak. – Wiatr zerwał nam dach a grad wybił szybę w oknie w pokoju, w którym spał mój mąż. O mały włos nie doszło do większej tragedii. Okropnie się baliśmy. Myślałam, że ktoś kamieniami rzuca.
Mieszkańcy wspólnie powtarzają, że na podwórkach było biało od ilości i wielkości gradzin. Na bardzo wielu posesjach została uszkadzana struktura budynków. Gradziny wielkości kurzych jaj spadały z taką siłą, że wbijały się w styropian. Jest też wiele uszkodzonych aut – z powybijanymi szybami i wgniecioną karoserią. Całkowitemu zniszczeniu uległa szklarnia pomidorowa.
Łącznie tej nocy straż pożarna interweniowała 30 razy. Najgorzej było w powiecie zielonogórskim, nowosolskim i wschowskim.