Pedofile mieli furtkę, by nie trafić do publicznego rejestru. Ilu z niej skorzystało?

Każdy pedofil, który miał trafić do publicznego rejestru Ministerstwa Sprawiedliwości, miał trzy miesiące, by odwołać się od tej decyzji. Do sądu wnioski w tej sprawie złożyło 139 przestępców. W 18 przypadkach sąd zgodził się, by w rejestrze nie umieszczać skazanego.

Ustawa, która wprowadzała publiczny rejestr pedofilów i przestępców seksualnych zakładała, że każdy skazany za taki czyn przed wejściem w życie nowych przepisów ma trzy miesiące, by złożyć do sądu wniosek o niewpisywanie go do rejestru.

– Biuro Krajowego Rejestru Karnego dostało z sądów 139 zawiadomień o złożeniu wniosku o wyłączenie zamieszczenia danych – taką informację Wirtualna Polska otrzymała z Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort zna rozstrzygnięcie 11 spraw. Wynika z nich, że do tej pory nie wpisano do publicznego rejestru 18 pedofilów i przestępców seksualnych, którzy o to wnioskowali. W jednym przypadku dotyczyło to rejestru ograniczonego.

– Takie decyzje zapadają ze względu na dobro ofiar tych przestępstw, szczególnie dzieci – np. gdyby po zamieszczeniu takich danych możliwa stała się identyfikacja ofiary przestępstwa, a nie – ze względu na ochronę sprawców przestępstw – informuje Ministerstwo Sprawiedliwości.

Ogłaszając uruchomienie publicznego rejestru pedofilów i przestępców seksualnych minister sprawiedliwości przekonywał, że „prawo do ochrony dzieci stawia ponad anonimowość przestępców” – Państwo ma obowiązek chronić dziecko a nie pedofila. Przestępca, który krzywdzi dzieci, musi się liczyć z bardzo surowymi konsekwencjami. Nie tylko z wieloletnim wyrokiem, lecz także z utratą anonimowości. Dlatego zaostrzamy Kodeks karny w tym zakresie i planujemy kolejne zmiany w przepisach. Po wyjściu z więzienia taki przestępca ma być pod stałą kontrolą, aby wszyscy wiedzieli, że jest ich sąsiadem – mówił Zbigniew Ziobro kilka miesięcy temu.

Źrtódło: Wirtualna Polska