Po konferencji Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze dotyczącej pożaru hali z niebezpiecznymi i toksycznymi odpadami chemicznymi zawrzało. Nic dziwnego, ponieważ śledczy poinformowali, że skażenie objęło 65 hektarów terenu. Wskazali, iż doszło do zanieczyszczenia w zakresie wody, powietrza i ziemi.
- Doszło do zanieczyszczenia w świecie roślinnym w znacznych rozmiarach. Do atmosfery dostało się bardzo dużo materiałów niebezpiecznych, metali ciężkich i rakotwórczych. Te substancje należy liczyć w tonach. W ocenie biegłego takie narażenie na inhalacje może powodować kumulacje tych substancji w tkankach, a następnie doprowadzić między innymi do chorób nowotworowych - podkreślała Ewa Antonowicz, rzecznik prokuratury.
Pożar hali Zielona Góra. Prezydent Janusz Kubicki zabrał głos
Kilka godzin po konferencji prokuratury w mediach społecznościowych ukazał się długi komentarz prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego. Zaznaczył, że prokuratura potwierdziła to, o czym magistrat informował "od samego początku".
- Pisaliśmy i mówiliśmy o tym że to dostało się do cieku wodnego, skaziło teren. Nie jest to nic nowego, nic o czym nie informowaliśmy. (...) Czy nie mówiliśmy o tym że ciek wodny został skażony? Oczywiście mówiliśmy, informowaliśmy o tym. Są na to dowody, nasze zdjęcia, wpisy, informacje. Nie jest to nic nowego, nic o czym byśmy nie wiedzieli - napisał Janusz Kubicki.
Więcej słów od włodarza Zielonej Góry opublikowaliśmy w artykule "Ogromne skażenie po pożarze w Przylepie. Prezydent Kubicki: Nie jest to nic nowego".
Pożar Przylep. Marcin Pabierowski: "Prezydent powinien podać się do dymisji"
Informacje podane na konferencji prokuratury wzburzyły wielu mieszkańców miasta. "Ekologiczny Janusz zwany prezydentem lubi to. Kawa wjechała z rana, koledzy zadowoleni" - napisał Tomasz. "Panie prezydencie, czyli jednak zgadza się Pan, że mamy zagrożenie i skażenie?" - pyta Bartosz.
Sprawę komentuje także radny miasta Marcin Pabierowski (Platforma Obywatelska)
- Prezydent nie zdał egzaminu i powinien podać się do dymisji. Obowiązkiem prezydenta jest chronić mieszkańców. My od lat mówiliśmy, że ma składowisko usunąć. Miał wyrok sądu i tego nie zrobił. Powinien być wprowadzony komisarz do miasta i poprowadzić sprawy rzetelnie i transparentnie, jeśli chodzi o usuwanie skutków pożaru oraz ochronę zdrowia mieszkańców - mówi.
Pożar Zielona Góra. Anita Kucharska-Dziedzic: "Uspokajali ludzi na konferencjach"
- Nie ogłoszono ani strefy skażenia, ani nie przeprowadzono ewakuacji ludzi, chociaż wszystkie plany to zakładały. Wiadomo było, że będzie groziło skażenie substancjami silnie rakotwórczymi. Ludzie już to skażenie wchłonęli. Trzeba objąć mieszkańców zdrowotnymi działaniami kontrolnymi - zaznacza zielonogórska posłanka Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica).
Posłanka Kucharska-Dziedzic zwróciła także uwagę na konferencje prasowe, które odbywały się tuż po wybuchu pożaru.
- Uspokajali ludzi na konferencjach. Janusz Kubicki pisze, że on o tym wiedział i mówił. Kiedy? Żaden z nich nie pojawił się na terenie pożaru, bo wiedzieli o niebezpieczeństwie. Dbali o siebie i swoje zdrowie. Albo prezydent zakłada, że ludzie w wyniku pożaru stracili pamięć, albo, że mówi do idiotów, bo tego typu sformułowania będą miały tylko jeden skutek. Pracownicy z jego gabinetu zostaną oddelegowani na odcinek internetu, aby usuwać niewygodne komentarze i blokować polityków, bo sama jestem zablokowana - podkreśla.
Przeczytaj też: Fatalne skutki pożaru w Przylepie. Prokuratura: "Materiały rakotwórcze, toksyczne i niebezpieczne"