Tabletki były około cztery razy silniejsze niż zapisane na recepcie.
- W niedzielne popołudnie dyżurny z I Komisariatu Policji w Gorzowie Wlkp. odebrał połączenie z Wrocławia - mówi sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz, Zespół Prasowy KWP w Gorzowie Wlkp. - Kobieta przedstawiła się jako pracownica apteki, w której doszło do pomyłki. Przekazała, że została tam zrealizowana recepta, ale mieszkance Gorzowa nie wydano właściwego leku. Pracownica zorientował się dopiero po jakimś czasie. Nie mogła skontaktować się z córką pacjentki, która była w aptece, dlatego o pomoc zwróciła się do gorzowskiej Policji. Tabletka, którą wydano miała około cztery razy silniejszą dawkę niż zapisana i mogła wywołać niepożądane działanie.
Dyżurny bardzo poważnie potraktował te informacje. Pod wskazany adres zamieszkania pojechali funkcjonariusze, ale nikogo nie zastali. Postanowili w drzwiach zostawić informacje i jednocześnie rozmawiali z sąsiadami. W tej sytuacji liczyło się sprawne działanie. Udało się im ustalić adres córki kobiety. Tam jednak też nikt nie otwierał. Dopiero rozmowa z kolejnymi sąsiadami przyniosła efekt. Udało się ustalić numer telefonu do córki i poinformować o całej sytuacji. Ta szybko zadzwoniła do matki, bo lekarstwa miały zostać już jej przekazane.
Dzięki szybkiemu działaniu gorzowskiej policjantów i w porę przekazanej informacji, kobieta nie zdążyła jeszcze zażyć lekarstwa. Funkcjonariusze przekazali, by jak najszybciej skontaktować się z wrocławską apteką, aby wymienić tabletki na te z właściwą dawką.