Do pierwszego pożaru doszło w sobotę, 18 kwietnia. O 1:37 zastęp strażaków zawodowych z Gorzowa oraz samochody ochotników z Gralewa, Santoka i Janczewa interweniowały przy pożarze budynku gospodarczego w Santoku.
Ogień szybko rozprzestrzenił się po całym obiekcie. - Budynek zawalił się jeszcze przed przyjazdem pierwszego zastępu gaśniczego. Nasze działania polegały na przerzuceniu i dokładnym dogaszeniu elementów konstrukcji budowli - relacjonują strażacy z OSP Gralewo.
Kolejna noc i kolejne wyzwanie dla strażaków
Na następny pożar w Santoku strażacy nie musieli długo czekać. Blisko 24 godziny po ostatnim podpaleniu do dyżurnego gorzowskich strażaków wpłynęła informacja o pożarze budynku magazynowego przy stacji PKP.
Do akcji wysłano 8 zastępów straży pożarnej, w tym drabinę mechaniczną. Z uwagi na drewnianą konstrukcję obiekt w kilka minut był już całkowicie objęty ogniem. - Pożar zagrażał sąsiednim budynkom, lecz szybka reakcja uniemożliwiła jego rozprzestrzenienie się - podkreślają ochotnicy z Janczewa.
To robota podpalacza
Strażacy bez większego zastanowienia wiedzą, że za wszystkim musi stać podpalacz. Zdenerwowania nie kryją również mieszkańcy gminy Santok.
https://newslubuski.pl/interwencje/8413-pozary-budynkow-pod-gorzowem-strazacy-na-wsi-grasuje-podpalacz.html#sigProIdd2e8ebfb8a
Przeczytaj też: Groźny pożar lasu pod Sulechowem. "Ogień był blisko wierzchołków drzew" (ZDJĘCIA)