Nietypowa interwencja pogotowia w Zielonej Górze. Ostatnia wolna karetka wezwana do… torby z butelką. Sytuację opisał lekarz Robert Górski.
Pogotowie Zielona Góra. Ostatnia karetka jedzie na fałszywy alarm
Niecodzienna sytuacja miała miejsce w Zielonej Górze. W godzinach wieczornych ostatni wolny zespół ratownictwa medycznego z zielonogórskiej stacji pogotowia ratunkowego został zadysponowany do nieprzytomnego mężczyzny. Ten od 30 minut miał leżeć między samochodami.
Całe zdarzenie opisał w mediach społecznościowych lekarz Robert Górski. – Na miejscu osoba wzywająca instruuje nas krzykami przez okno gdzie mamy iść. Zamiast leżącego mężczyzny znajdujemy papierową torbę z butelką po piwie. Rzeczywisty powód wezwania poddajemy segregacji w pobliskiej pergoli śmietnikowej – napisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo z News TV:
Nietypowa interwencja pogotowia. „Prima aprilis już był”
Interwencję komentują mieszkańcy Zielonej Góry i okolic. Co oni na to?
„Brakuje słów…” – napisała Jola. „Prima aprilis już był” – dodaje Małgorzata. „Tak często robią nas w ***** że Prima Aprilis powinien być naszym świętem narodowym…” – pisze Nikodem.
Polacy boją się udzielać pomocy?
Reagowanie na podejrzane sytuacje jest ważne i potrzebne. To zdarzenie pokazuje jednak, że część osób ogranicza się jedynie do wykonania telefonu na numer alarmowy 999 lub 112, a realnych i szybkich działań brak. Warto jednak dać od siebie coś więcej.
– Jeżeli wydaje Ci się, że ktoś potrzebuje pomocy, to wyjdź z domu, podejdź bliżej i sprawdź, czy pomoc jest faktycznie potrzebna. Jeżeli boisz się podejść sam, to zapukaj do sąsiadów albo poproś o pomoc kogoś przechodzącego obok i idźcie razem – zaznacza lekarz Robert Górski.
Jednym z najczęstszych powodów nieudzielania pierwszej pomocy jest strach przed konsekwencjami. Warto jednak pokonać swój ewentualny strach, ponieważ w przypadku nagłego zatrzymania krążenia o życiu człowieka decydują najbardziej pierwsze minuty.
Przeczytaj też: Chłopcy uciekli z domu dziecka. To 10-latek i dwaj 11-latkowie