Ryszard Waldun: Dlaczego właśnie akordeon?
Stanisława Makowska: Od dzieciństwa interesowało mnie granie, śpiewanie, sport i noszenie munduru. Naukę gry na akordeonie rozpoczęłam w szkole podstawowej w Kłodawie Gorzowskiej, było nas 18 osób. Nie było to łatwe, bo rodziców nie było stać na kupno instrumentu, a i miesięczne opłaty trzeba było ponosić… klamka zapadła! koniec z graniem – powiedziała mama, ale nie dałam za wygrane . W głowie była jedna myśl – chcę grać. Lata mijały, kiedy wyszłam za mąż, pomyślałam, że muszę sprawić sobie kastę i tak zrobiłam (kupiłam Wictorię 80 basową). Zaczęłam od nowa się uczyć, już jako „samouk”. Do obecnej chwili posiadam piąty akordeon. Wiadomo, że jak grasz to i śpiew cię nie omija, zatem jestem w chórze BIAŁY ORZEŁ w SULĘCINIE. Jak widać moje zainteresowania idą w parze.
R.W.: Czym się jeszcze interesujesz?
S.M.: Sport dla mnie był dodatkową pasją, lekkoatletyka, piłka ręczna itp. Następnym punktem dla mnie był mundur i to nie byle jaki – policyjny! Po ukończeniu szkoły złożyłam dokumenty do Szkoły Policji w Szczytnie i zostałam przyjęta. Moja mama nie chciała o tym słyszeć, więc wybiła mi to z głowy. Jednak t nie do końca przekreśliło moją karierę, bo i tak miałam do czynienia z mundurem przez okres 26 lat.
R.W.: Ratujesz od dawna ludzkie życie. Jak do tego doszło?
S.M.: Mieszkaliśmy w Grochowie, w lipcu moja mama szła z moimi dziećmi, potrącił ją autobus, a karetka zabrała do szpitala. Kiedy dostałam wiadomość o wypadku, natychmiast pojechałam motocyklem do szpitala w Sulęcinie. Potrzebna była krew, nie zastanawiałam się i z marszu ją oddałam. Właśnie wtedy powiedziałam, że jak będę mogła i zdrowie mi dopisze, tak długo będę ratować ludzkie życie. Od roku 1974 przekazałam bezpłatnie dla ratowania życia ludzkiego 70 litrów pełnej krwi. Propaguję ideę czerwonokrzyską wśród najbliższych i znajomych. Mój syn oddał już 50 litrów krwi.
R.W.: Słyszałem, że za oddawanie krwi zostałaś odznaczona.
S.M.: Tak, moje odznaczenia: Trzeci, Drugi i Pierwszy stopień. W 1990 roku ZŁOTY KRZYŻ ZASŁUGI, a w 2014 ZASŁUŻONY DLA ZDROWIA NARODU. Wielokrotnie zbierałam znajomych, aby wspólnie oddać krew w nagłych przypadkach w punkcie krwiodawstwa w Sulęcinie. Mam sporo osób, dla których oddałam krew z miejscowości Grochowo, Glisno, Wędrzyn i Sulęcin. Jest też kilka osób, które poszły w moje ślady i oddają krew.
R.W.: Kto może zdawać krew?
S.M.: Każdy, kto jest zdrowy może oddać krew – to ratuje drugiemu człowiekowi życie. JESTEŚMY Z WAMI W POTRZEBIE – MY HONOROWI DAWCY KRWI – LECZ NIKT Z WAS NIE WIE – ILE PRZEDŁUŻAMY TE CENNE DLA ŻYCIA DNI.
R.W.: Na zakończenie chciałem zapytać o twoje motto życiowe.
S.M.: Moje motto, nie siedź w domu, poświęcaj czas dla rodziny rodziny i bądź aktywny.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Rozmawiał: Ryszard Waldun
Foto: Stanisława Makowska