Dziś, 30 lipca, przed Zakładem Karnym w Krzywańcu (gmina Nowogród Bobrzański) zgromadziło się kilkanaście osób. To w związku ze śmiercią 26-letniego Michała, który był osadzony w tej jednostce penitencjarnej. Wśród przygotowanych transparentów można było wyczytać hasła "On pomocy potrzebował, ale ktoś to zignorował", "Michał chciał żyć i miał do tego prawo" czy "Osadzony to także człowiek".
- Protestujemy przeciwko traktowaniu osadzonych przez funkcjonariuszy Służby Więziennej i więzienną służbę zdrowia. Osadzeni czekają po 30, 40 dni zanim dostaną się do lekarza. Nie jest tak, jak opisuje się to na forach, że osadzony ma dostęp do wszystkich specjalistów. Wychowawcy czy oddziałowi powinni reagować na jego stan - mówi Mariusz Żurko, ojczym Michała.
Pikietę zabezpieczały patrole policji. Obecna była też Żandarmeria Wojskowa. Mundurowi nie musieli jednak podejmować interwencji wobec uczestników protestu.
"Prosiliśmy o pomoc. Michał chodził po celi na czworaka"
Michał trafił do Zakładu Karnego w Krzywańcu w 2021 roku za skumulowane wykroczenia i przestępstwa drogowe. Jeździł za szybko i miał zatrzymane prawo jazdy, a dodatkowo później poruszał się samochodem mimo zakazu prowadzenia pojazdów i powodował kolizje.
W maju 2022 roku Michała zaczęła boleć głowa oraz ucho. Mijały dni, z ucha zaczęła wyciekać ropa. Jak relacjonuje jego kolega z celi Przemysław, Michał bez skutku próbował dostać się do lekarza. Gdy już się udało, dostał leki przeciwbólowe oraz przeciwgorączkowe. Niestety mimo to z czasem jego stan zaczął się mocno pogarszać, a osadzeni prosili o pomoc funkcjonariuszy.
- Sami przez cztery dni kopaliśmy w drzwi i prosiliśmy o pomoc, ale Służba Więzienna tłumaczyła, że to reakcje na antybiotyki. Michał chodził po celi na czworaka. My widzieliśmy, że jest już tragicznie - przekazuje Przemysław.
Trafił do szpitala w ciężkim stanie
Ostatni raz Michał zadzwonił do swojej matki 10 czerwca 2022 roku.
- Zadzwonił do mnie o godzinie 11:06. Będę ją pamiętała do śmierci. Prosił o karetkę, bo nie mógł wytrzymać z bólu, płakał do telefonu. Z mężem zadzwoniliśmy na 112, lecz okazało się, że to Służba Więzienna musi ją wezwać. Ostatecznie okazało się, że Michała nie było już w Zakładzie Karnym w Krzywańcu. W krytycznym stanie został przetransportowany do szpitala - informuje Joanna Żurko, matka Michała.
26-latek trafił na Kliniczny Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. - Był głęboko nieprzytomny. Głównym problemem, który udało nam się zidentyfikować, było zapalenie mózgu z tworzącym się ropniem. Był też wtórny udar spowodowany stanem zapalnym, obrzękiem, częściowym niedokrwieniem i masową martwicą komórek nerwowych - relacjonował kierownik oddziału dr n. med. Bartosz Kudliński dla reporterów Uwagi! TVN.
Niestety życia Michała nie udało się uratować. Zmarł po czterech miesiącach.
"Mam straszny żal, serce mi pęka"
Pan Przemysław, który przebywał z Michałem w jednej celi, podkreśla, iż sam miał problem ze służbą zdrowia. - Miałem problemy z dostaniem się do lekarza. Opieka medyczna jest tu na tragicznym poziomie. Trzeba głośno powiedzieć, co dzieje się w więzieniach. W tym zakładzie jest cichy nacisk na pracę. Nie można chorować, trzeba pracować. Tu funkcjonuje fabryka mebli, jest mobbing w pracy. Cisną nas, aby podkręcać normy po 200, 300 procent - przekazuje.
Co z kolei na temat służby zdrowia sądzi sam Zakład Karny w Krzywańcu? - Opieka medyczna w Zakładzie Karnym jest na takim samym poziomie, jak u ludzi na wolności, więc myślę, że miał dobrą opiekę - informowała reporterów Uwagi! TVN mł. chor. Anita Broka.
Matka Michała opowiada, że Służba Więzienna nie ma sobie nic do zarzucenia. - Mam straszny żal, serce mi pęka. Jak można doprowadzić człowieka do takiego stanu? On chciał odpowiedzieć za swoje i wyjść. Z Michałem nie było z nim problemu w zakładzie, był nawet siedmiokrotnie nagradzany. Będę tak długo walczyć, aż udowodnię, że to ich wina. Nikt mnie za to nie przeprosił i pewnie nigdy nie przeprosi - zaznacza.
Sprawa jest obecnie w Prokuraturze Okręgowej w Zielonej Górze. Powołano do niej już szereg biegłych sądowych. Pani Joanna Żurko liczy, że sprawa wejdzie na wokandę i wszyscy odpowiedzialni poniosą karę. Jest przekonana, że gdyby nie osadzeni i ich nacisk to Michał zmarłby w celi.
Wcześniej wygrał z rakiem
Kilka lat temu Michał zachorował na nowotwór węzłów chłonnych. Ciężką walkę udało mu się wygrać.
- Bardzo często przebywaliśmy na oddziale hematologii w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim. Zrobiłam wszystko, aby go wyleczyć, a teraz ktoś wydał na nim karę śmierci - podkreśla matka 26-latka.
Przeczytaj też: Gruzini nielegalne przebywali w Polsce. Wpadli w trakcie kontroli drogowej
https://newslubuski.pl/spoleczne/14825-protest-przed-zakladem-karnym-w-krzywancu-po-smieci-26-letniego-michala.html#sigProId7fc971f0f8