Przypominamy, że dziś, 21 grudnia, słuchacze Radia Zachód nie mieli okazji wysłuchać porannej rozmowy z gościem, którym był Janusz Życzkowski. Ta chwila z pewnością przejdzie do historii, bo zamiast tego było specjalne oświadczenie. Więcej o tej sprawie pisaliśmy w artykule "Konsternacja w Radio Zachód. Nie wpuszczono prowadzących na antenę", gdzie znajdziecie pełne oświadczenie.
Radio Zachód i Radio Zielona Góra - radni przyszli z wizytą
Po tej sytuacji do redakcji udali się radny miasta Janusz Rewers oraz radny sejmiku województwa lubuskiego Sebastian Ciemnoczołowski. Jak podkreślali, postanowili przyjść, aby wesprzeć tych, którzy "stoją po dobrej stronie mocy". Wszystko transmitowali na żywo w mediach społecznościowych.
Ich wizyta rozpoczęła się od budynku administracji. Początkowo było dość spokojnie, ale później atmosfera zaczęła robić się napięta. Na ich drodze pojawił się bowiem zastępca redaktora naczelnego Łukasz Brodzik z telefonem w ręku oraz Adam Ruszczyński. Wtedy po krótkiej rozmowie z radnym Ciemnoczołowskim, A. Ruszyński widząc radnego Rewersa transmitującego sytuację, postanowił chwycić za jego telefon.
- Ruszczyński napadł na Janusza. Rzucił się na niego, wyrywał telefon i szarpał. Później nas przed dłuższy czas szkalował i wyrzucił razem z redaktorem Łukaszem Brodzikiem - komentuje Sebastian Ciemnoczołowski. Radni zostali pożegnani słowami "Wynocha" mówionymi, a nawet sylabowanymi przez Adama Ruszczyńskiego.
Zmiana budynku i relacja dziennikarki. "Zostałam poproszona, żeby nie wchodzić do studia"
Z czasem radni przemieścili się do budynku emisyjnego, aby spotkać tam innych dziennikarzy. Do środka nie chcieli wpuścić ich zastępcy redaktora naczelnego Łukasz Brodzik i Kamil Hypki. Z czasem Rewersowi i Ciemnoczołowskiemu udało się jednak wejść do środka. Tam pytali reporterów, czy "wszystko jest w porządku".
Swoje kroki skierowali między innymi do studia Radia Zielona Góra. Jeszcze przed otwarciem drzwi Łukasz Brodzik ostrzegł ich, że "zakłócanie anteny jest przestępstwem". Jakież to było jednak zdziwienie, gdy radni zostali przywitani z uśmiechem. - Dzień dobry! Oczywiście, zapraszam - usłyszeli.
W studiu RZG audycję prowadziła Ewa Rymarowicz, która postanowiła podzielić się z radnymi historią z dzisiejszego poranka. To wszystko cały czas nagrywał Łukasz Brodzik, który nie opuszczał radnych nawet na krok.
- Przed 9:00 zostałam poproszona, żeby nie wchodzić do studia RZG, dostałam polecenie służbowe. Upewniłam się jeszcze, czy faktycznie tak jest, bo normalnie o 9:00 zasiadam, realizuję wiadomości i potem od razu wchodzi gość i przeprowadzana jest rozmowa. Ja dostałam około 8:30 sms od Łukasza Brodzika, że rozmowę zrealizuje Bartosz Schaefer. Przed 9:00 upewniłam się czy mogę wejść, nie mogłam. Wszedł Ruszczyński, zamknął drzwi, zakluczył się od wewnątrz i potem nie obserwowałam, co się działo, ale antena została jakby przejęta - relacjonowała.
Dziennikarka podkreślała, że swój program mogła zacząć realizować dopiero około 9:30. Poinformowała o tej sprawie swoją bezpośrednią przełożoną i redaktora naczelnego Radia Zachód, ale nie dostała żadnej odpowiedzi.
- Tak wygląda rzeczywistość Radia Zielona Góra. My tu pracujemy, jeśli możemy - podkreślała Ewa Rymarowicz.
Radni w publicznych radiach. "Jest tu jakieś napięcie bardzo duże"
Cała sytuacja trwała około 10 minut. Następnie radni opuścili teren rozgłośni radiowej.
- Uczciwi dziennikarze pokazali dziś co myślą o swoich kolegach. Dziennikarze nadają swoją audycję wreszcie, po swojemu - zaznaczał radny Sebastian Ciemnoczołowski.
- Dobrze, że przyszliśmy, bo ewidentnie jest tu jakieś napięcie bardzo duże. Ktoś się zamyka, ktoś kogoś wyrzuca. Istotne było to, żeby ci ludzie nie czuli, że są pozostawieni sami w tej sytuacji - powiedział radny Janusz Rewers.
Poniżej umieszczamy relacje na żywo, które radni przeprowadzili na Facebooku.
Przeczytaj też: Pogoda Lubuskie. Nadciąga cyklon Zoltan. "Prognozuje się podwyższenie stopnia ostrzeżenia"