Dziś w zielonogórskim szpitalu odbyła się konferencja prasowa z udziałem ekspertów w dziedzinie chorób zakaźnych Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Tematem spotkania było przygotowanie szpitala na wypadek pojawiania się pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
Jak poinformował nas dr Jacek Smykał, kierownik Klinicznego Oddziału Chorób Zakaźnych największe problemy są jeszcze przed nami.
- Przewidywany szczyt zachorowalności nastąpi dopiero na przełomie kwietnia i maja. Każdy oddział zakaźny musi przygotować pomieszczenia z izolatkami. W naszym szpitalu przygotowane zostały 34 łóżka na oddziale zakaźnym.
Na zakażenie koronawirusem najbardziej narażone są osoby w starszym wieku oraz z niewydolnością oddechową. Aby się uchronić należy przede wszystkim unikać kontaktu z osobami, które wróciły z okolic Wuhan i zachować odpowiednią higienę. Należy bardzo często myć ręce ciepłą wodą z mydłem. Mycie powinno trwać nie krócej niż 30 sekund.
W piątek, 24 stycznia do zielonogórskiego szpitala zgłosił się pacjent, który źle się czuł, gorączkował i wrócił z Chin.
- Pacjent przyleciał z Chin z pracy. Lądował w porcie lotniczym Berlin - Tegel. Na lotnisku zgłosił, że źle się czuje i ma gorączkę. Zaznaczył również, że nie chce pozostawać w Berlinie. Pracownicy lotniska zalecili mu, aby kupił Paracetamol i jechał dalej do Polski. Mężczyzna został przyjęty na oddział zakaźny i umieszczony w izolatce.
W pierwszej kolejności pacjentowi wykonano badanie aparatem GeneXpert Real Time PCR.
- Jest to urządzenie, które nie pozwala identyfikować samego wirusa ale potrafi zidentyfikować wirusa zwykłej grypy - mówi dr Spychał. - Nie było podstaw do wykonania testów potwierdzenia, które wykonuje się w Berlinie. Szybko ustaliliśmy, że pacjent ma zwykłą grypę.
Chory przebywał w szpitalu na oddziale zakaźnym. Był izolowany. Ze szpitala został wypisany w środę, 29 stycznia.