Wszystko zaczęło się od telefonu zaniepokojonej zielonogórzanki do operatora numeru alarmowego 112. Kobieta poinformowała, że jej schorowany syn nie odbierał telefonu od kilkunastu godzin. Co ważne mężczyzna mieszkał sam i chorował na cukrzycę i miał problemy kardiologiczne.
Pod wskazany budynek przy ulicy Lipowej w Zielonej Górze wysłano zastęp straży pożarnej z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2, patrol policji z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego oraz podstawowy zespół pogotowia.
Wycieńczony i wyziębiony - nie mógł się poruszać
Strażacy bez wahania podjęli decyzję o wejściu do mieszkania przez uchylone okno. Jeden z nich od środka otworzył drzwi policjantom.
- W jednym z pokojów na podłodze odnaleziono leżącego mężczyznę w stanie skrajnego wycieńczenia. Mężczyzna był przytomny, ale nie mógł się poruszać, był także wyziębiony. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia - relacjonuje podinsp. Małgorzata Barska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.
Dzięki szybkiej i zdecydowanej interwencji mężczyzna został przewieziony do szpitala.
Przeczytaj też: Akcja policji w Zielonej Górze. Na celowniku nocne wyścigi ulicami miasta (ZDJĘCIA)