W poniedziałek, 28 listopada, Ogólnopolski Strajk Kobiet zorganizował serię protestów w polskich miastach. W Warszawie wydarzenie pod hasłem "Parasolką w Kaczyńskiego" odbyło się pod domem prezesa Prawa i Sprawiedliwości. W Zielonej Górze postawiono z kolei na deptak i pomnik Bachusa. Dzień protestu nie jest przypadkowy. Dziś przypada bowiem 104. rocznica wywalczenia przez Polki praw wyborczych.

- Wyśmiewane, obrażane, lekceważone. Bite, szarpane i zamykane w aresztach. Nasze prababki skutecznie walczyły o to, co nam wydaje się oczywiste. O swoje i nasze prawa wyborcze. Kobiety z parasolkami uderzające w płot i okna rządowej willi były w 1918 skutecznymi buntowniczkami. Wywalczyły, wyszarpały, a nie "dostały" czy "otrzymały" prawa wyborcze - podkreśla Zofia Szozda, członkini zarządu Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

"Za śmierć matek i córek", "Za niszczenie wolnych mediów"

Wydarzenie "Parasolką w Kaczyńskiego" jest po części odpowiedzią i wyrazem sprzeciwu na słowa Jarosława Kaczyńskiego, że młode kobiety nie rodzą dzieci, bo "dają w szyję". Wśród transparentów, które mieli ze sobą mieszkańcy Zielonej Góry, można było wyczytać jednak jeszcze inne zarzuty w stronę prezesa PiS. I tak pojawiały się parasolki "Za cenzurę artystów", "Za pogardę wobec kobiet", "Za niszczenie wolnych mediów" czy "Za śmierć naszych matek, sióstr i córek".

Uczestnicy zgromadzenia oczywiście mieli ze sobą także wspomniane parasolki. Jedna z nich była nawet do dyspozycji Bachusa. W trakcie wydarzenia rozmwaiano również o systemie państwowej kontroli kobiet przez rejestr ciąż. Mieszkańcy zwracali także uwagę na zakaz aborcji oraz brak dostępu do edukacji seksualnej. Ponadto wspólnie podkreślali, że Jarosław Kaczyński skłócił Polki i Polaków.

W trakcie zielonogórskiej pikiety "Parasolką w Kaczyńskiego" zbierano dodatkowo podpisy pod obywatelskim projektem ustawy "Tak! Dla In vitro. In vitro to ludzie".

Przeczytaj też: Dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy Waldemar Stępak odwołany. Jak odnosi się do zarzutów?