Akcja serce odbyła się w niedzielę, 15 stycznia. Na przeszczepienie serca czekała 48-letnia pacjentka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu.
- Gdy pani zgłosiła się do nas na kwalifikację przed planowanym przeszczepem nerki, szybko okazało się, że niestety także serce nie jest wydolne i stan pacjentki wymaga transplantacji wielonarządowej. W takiej sytuacji zgodność immunologiczna dawcy i biorcy zmniejsza zdecydowanie ryzyko odrzucenia. Gdy więc otrzymaliśmy informację o dawcy w Lubuskiem, od którego możliwe będzie pobranie obu narządów, rozpocząłem planowanie całej akcji - relacjonuje Mateusz Rakowski, koordynator do spraw transplantacji serca wrocławskiego szpitala.
Drogą lądową transport serca zająłby ponad trzy godziny, a to zdecydowanie za długo. W grę wchodziła jedynie droga powietrzna, dlatego w akcji pomogło Lotnictwo Policji. Początkowo z uwagi na warunki pogodowe w misji miał wziąć udział śmigłowiec Black Hawk, ale ostatecznie do akcji zaangażowano śmigłowiec Bell-407GXi.
Transport serca do przeszczepu w godzinę
Misja ruszyła o godzinie 8:00, gdy policyjna maszyna wystartowała z lotniska aeroklubowego Warszawa - Babice. Następnie mundurowi uzupełnili paliwo w Poznaniu, aby później wylądować w rejonie bazy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie Wielkopolskim, która znajduje się tuż obok Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego. Chwilę przed 12:00 załoga wystartowała z cennym ładunkiem do Wrocławia.
- Lot przebiegł zgodnie z planem. Godzinę później serce zostało bezpiecznie dostarczone na salę operacyjną - mówi insp. pil. Robert Sitek, szef Lotnictwa Policji.
Tuż po dostarczeniu serca we wrocławskim szpitalu rozpoczęła się operacja 48-latki. Przeszczepienie serca trwało pięć godzin, ale kobieta ponownie pojawiła się na sali operacyjnej o godzinie 20:00, ponieważ potrzebowała także transplantacji nerki. Narząd pobrano od tego samego dawcy w Gorzowie, ale został dostarczony drogą lądową.
- Operacje przebiegły pomyślnie. Następnego dnia rano pacjentka mogła już oddychać samodzielnie. Jej pierwsze słowa to: "Dzień dobry Panie Mateuszu, dziękuję wszystkim zaangażowanym" – mówi Mateusz Rakowski ze szpitala we Wrocławiu.
Przeczytaj też: Polak wracał busem z Niemiec. Wiózł skradzione koła o wartości 30 tysięcy euro
https://newslubuski.pl/spoleczne/13788-akcja-serce-z-gorzowa-do-wroclawia-przetransportowal-je-policyjny-smiglowiec.html#sigProId5c653841ec