- Maszyna wciągnęła moją rękę, próbowałam się szarpać, wyrywać, walczyć, niestety kilka sekund wystarczyło, by wciągnęła również drugą. Mnóstwo krwi, wyłączenie świadomości. I głos w głowie, który podpowiadał mi tylko jedno: walcz, by nie zginąć. Mój instynkt przetrwania i pomoc współpracowników uratowały mi życie. Kiedy spojrzałam na swoje ręce, a raczej to, co z nich zostało, byłam przerażona. Wtedy jeszcze nie myślałam o tym, jakie będą konsekwencje tego wypadku. Wygrałam walkę o życie, a ból i przerażenie stopniowo odbierały mi świadomość… - czytamy na portalu siepomaga.pl
Po powrocie do domu zaczęła się nauka życia na nowo. Brak rąk to nie wyrok śmierci, jednak codzienność, jaka czekała była pełna przeszkód i trudności.
- Każdą z nich traktowałam jak nowe wyzwanie. Z czasem okazało się, że bez rąk można zrobić mnóstwo rzeczy. Wystarczy nie poddawać się przy pierwszej, pięćdziesiątej i setnej próbie. Nic nie przychodzi mi tak łatwo jak wcześniej, ale nie mam zamiaru z tego powodu załamywać. Pani Natalia nie musi pozostac do końca życia niepełnosprawna.
- Niestety cena sprawności, którą dają protezy, to kwota, której nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Pół miliona? W pierwszym odruchu powiedziałam: “nie ma szans”. W drugim pomyślałam, że nie mam nic do stracenia, a proszenie o pomoc to coś, czego nie należy się bać. Błagam, dajcie mi szansę na to, by znów chwycić życie we własne ręce. Od Was zależy moja przyszłość. Każda złotówka to rosnąca szansa na to, że kikuty, które każdego dnia przypominają o tragedii, staną się sprawnymi rękami, którymi będę mogła zrobić wszystko.
Z pomocą dla mieszkanki ruszyły fundacje oraz jej znajomi z Kostrzyna i nie tylko. Trwają liczne licytacje, a 6 października zaplanowano festyn charytatywny na rzecz Natalii.
Spotykamy się 6 października na stadionie miejskim w Kostrzynie nad Odrą, aby wspólnie wspomóc zbiórkę funduszy na zakup protez. Jesli nie możesz dotrzeć, wspomóż akcję Złapać życie za rękę i ruszyć w przyszłość... Czy to jeszcze możliwe?