Wszystko wydarzyło się we wtorek, 9 maja, późnym wieczorem. Ksiądz proboszcz z parafii w Lubniewicach Janusz Woźniak tuż po godzinie 22:00 udał się do domu rekolekcyjnego przy ulicy Osadników Wojskowych, gdzie przebywało siedmioro obywateli Ukrainy. Chciał sprawdzić, co dzieje się z pralką, która była zepsuta i "wyrzucała" wodę. Nagle duchowny poczuł dym.
Szybko okazało się, że płonie mały pokój ulokowany na czwartej kondygnacji. O sytuacji od razu powiadomiony został dyżurny straży pożarnej w Sulęcinie. Do akcji wyruszyły dwa zastępy z OSP Lubniewice, samochód gaśniczy z OSP Glisno, a także trzy zastępy z sulęcińskiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej.
"Płomienie, silne zadymienie i w tym wszystkim stoi ksiądz"
Ksiądz Janusz Woźniak nie pozostał obojętny i od razu ruszył do walki z ogniem. Wykorzystał do tego gaśnice proszkowe, które były rozlokowane w budynku. Gdy skończyła się jedna, biegł po drugą. I tak w kółko...
- Mając do dyspozycji gaśnice, odruchowo zacząłem gasić ten pożar. Miałem do wyboru albo próbować gasić ten pożar, albo przyglądać jak się rozwija. Uznałem, że spróbuję ugasić płomienie, ale z taką świadomością, że jak pożar się będzie rozwijać to wyjdę z tego pomieszczenia - relacjonuje proboszcz parafii w Lubniewicach.
Na miejsce jako pierwsi podjechali miejscowi strażacy z OSP Lubniewice. Przed budynkiem znajdowało się już siedem osób, które opuściły obiekt o własnych siłach. Ochotnicy wyposażeni w aparaty powietrzne szybko rozwinęli linie gaśnicze i udali się do środka domu rekolekcyjnego. Kiedy dwóch ratowników weszło do zadymionego pokoju, ich oczom ukazał się ksiądz.
- Bardzo wysoka temperatura, silne zadymienie, płonące wyposażenie pokoju i w tym wszystkim stoi ksiądz, także widok był dość nietypowy. Był cały w dymie i dodatkowo znajdował się na nim proszek z gaśnic. Przejęliśmy akcję od księdza i pomogliśmy mu wyjść - relacjonuje Krystian Kosela, naczelnik OSP Lubniewice.
Dla mieszkańców jest bohaterem. Strażacy chylą czoła
Działania księdza Janusza Woźniaka skutecznie stłumiły ogień. Dzięki temu strażacy praktycznie od razu mogli przystąpić tylko do dokładnego dogaszania pokoju i oddymiania budynku. Ochotnicy zgodnie podkreślają, że proboszcz spisał się bardzo dobrze. Postawę proboszcza podziwiają także mieszkańcy Lubniewic.
- Ksiądz wykonał kawał dobrej, solidnej roboty. Podjął heroiczne działania, czym skutecznie ograniczył rozwój tego pożaru, ale i straty popożarowe - zaznacza naczelnik Kosela. Identycznie twierdzi jego zastępca Norbert Jakiel: "Chylę czoła, spisał się na medal. Spotkaliśmy się pierwszy raz z taką sytuacją".
Po ewakuacji ochotnicy podali proboszczowi tlen. Wezwano też zespół pogotowia ratunkowego, aby przebadał duchownego, który przebywał w zadymieniu. Ostatecznie ksiądz Janusz Woźniak nie musiał być hospitalizowany.
Symboliczne podziękowania od strażaków
Dziś, 11 maja, strażacy z OSP Lubniewice postanowili podziękować miejscowemu proboszczowi. Symbolicznie otrzymał od ochotników gaśnice, a dodatkowo mógł założyć hełm oraz ubranie specjalne. Ksiądz mówi jednak krótko: "bohaterem się nie czuję".
- Takie doświadczenie pokazuje, jak wielką i piękną służbą jest służba strażaków. Ja to zrobiłem raz, a oni to robią cały czas, więc wielki szacunek dla nich. Dziękuję strażakom z jednostek OSP oraz Państwowej Straży Pożarnej w Sulęcinie - zaznacza proboszcz Janusz Woźniak.
Przeczytaj też: Odwiedź bazę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze. Będzie dzień otwarty
https://newslubuski.pl/interwencje/14484-proboszcz-bohaterem-bo-ugasil-pozar-w-domu-rekolekcyjnym.html#sigProId6a2b104576
Fot. NewsLubuski.pl, KP PSP Sulęcin