Wiosną 2014 roku zielonogórskie Biuro Ochrony Zwierząt (BOZ) w asyście policji i prokuratury odebrało Franciszkowi G. bardzo zaniedbane, wygłodzone, poranione konie. Ich wygląd nie pozostawiał wątpliwości, że właściciel nie dba o nie. Gospodarstwo było jednym wielkim bałaganem, a smutny wzrok przestraszonych koni na zawsze zapadł w pamięci działaczom na rzecz zwierząt.
-Większości z nas zależało, by sędzia ogłosił przepadek koni. Nie wyobrażaliśmy sobie by teraz po prawie trzech latach walki z wyleczeniem, odkarmieniem oraz oswojeniem koni, miały by one wrócić do bezdusznego właściciela - mówi Anna Pacewicz, hodowca koni oraz wolontariusz w Biurze Ochrony Zwierząt Zielona Góra.
Prokurator wnosiła o 3 lata pozbawienia wolności lecz sędzia wymierzył wyrok finansowy, zakaz posiadania koni na maksymalny wymiar 10 lat i przepadek 12 koni.
Jak podkreślają wolontariusze, którzy walczyli o wolność i dostatnie życie tych koni, taki wyrok, to dobra wiadomość. Najważniejsze, że konie nie wrócą tam skąd zostały odebrane. Sędzia ich zdaniem okazał się wrażliwą osobą na krzywdę zwierząt.
-Osobiście jestem usatysfakcjonowana wyrokiem i apeluję do wszystkich, żeby nie odwracali głowy na krzywdę zwierząt. Pamiętajmy, że one same nie są w stanie się obronić – dodaje Anna Pacewicz.
-Co prawda chętnie wsadzilibyśmy Franciszka G. za kraty ale to nie Ameryka. Być może jednak Biuro Ochrony Zwierząt odwoła się od wyroku i będzie żądało wyższej kary. Bez wątpienia więzienie w zawieszeniu silniej wpłynęło by na potencjalnych zwyrodnialców i sądy w Polsce – mówi Joanna Liddane z Biura Ochrony Zwierząt.
https://newslubuski.pl/interwencje/2073-konie-wyrokiem-sadu-nie-wroca-do-oprawcy-zdjecia.html#sigProId501d39d830