Historia ma swój początek w niedzielę, 2 lutego. Po godzinie 21:00 służby ratownicze otrzymały zgłoszenie o dachowaniu osobówki na skrzyżowaniu krajowej "27" z drogą wojewódzką nr 282 w kierunku Wilkanowa. Na miejsce przybyli strażacy, policjanci oraz ratownicy medyczni. Kierowca znajdował się poza pojazdem i nie odniósł żadnych obrażeń.
Rozbity przód w rowie, tył lekko podniesiony do góry, uchylona szyba w przednich drzwiach i otwarty bagażnik. Wszystko wskazuje na to, że auto na żarskich tablicach rejestracyjnych na razie tam pozostanie. Chyba że wcześniej pojawi się właściciel.
Kierowcy przejeżdżający w pobliżu często reagują, jakby zobaczyli wypadek. Wielokrotnie zdarza się, że tuż przy wraku zaczynają ostro hamować, ale na szczęście do tej pory nie doszło jeszcze do żadnej kolizji. Część z nich wzywa także służby. Tak było na przykład w poniedziałek, około godziny 19:00, kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna oraz policja.
Ludzie liczą na szybkie usunięcie pojazdu. - Czy musi dojść do wypadku, aby ktoś zainteresował się rozbitą osobówką? Zaraz pewnie będzie ona rozkradana na części i nie zdziwię się jak znajdzie się osoba, która podpali auto - mówi czytelnik Bartosz.
Do sprawy wrócimy. Oczekujemy na odpowiedź z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
https://newslubuski.pl/interwencje/8051-auto-lezy-w-rowie-kolo-swidnicy-wlasciciela-brak-a-kierowcy-wzywaja-sluzby.html#sigProIdb744dd1e53