Wszystko wydarzyło się w czwartkowe popołudnie, 20 sierpnia. Jak relacjonowali mieszkańcy, kierowca pojazdu jadącego ulicą Długą w Świdnicy na wysokości remizy OSP potrącił psa, który w nieznany sposób znalazł się na drodze. Ten nawet się nie zatrzymał, żeby udzielić mu pomocy.
Niestety nikt ze świadków nie zwrócił uwagi na samochód. Później zobaczyli tylko poszkodowanego psa, który na przednich łapach (z uwagi na niedowład tylnych łap) przeczołgał się na bok jezdni. W międzyczasie czworonóg głośno wył z bólu. Był też w dużym szoku i cały czas się trząsł.
Zbulwersowani mieszkańcy i "urzędnicza niekompetencja"
Już po kilku minutach poszkodowanym czworonogiem zainteresowali się mieszkańcy Świdnicy. Najpierw kilka razy zadzwonili do Urzędu Gminy, który miał powiadomić schronisko w Zielonej Górze. Niestety po godzinie okazało się, że pracownicy przytuliska nadal nie odebrali żadnego zgłoszenia.
- To jest właśnie przykład urzędniczej niekompetencji. Pies będzie czekał i czekał. Może trzeba zadzwonić z informacją, że chcemy go dobić? - mówił jeden ze zdenerwowanych świadków incydentu.
W międzyczasie próbowano skontaktować się ze Strażą Gminną, lecz ta obecnie nie funkcjonuje z uwagi urlopu funkcjonariuszy. Mieszkańcy szukali pomocy również w Wojewódzkim Centrum Powiadamiania Ratunkowego (112). Ta szybko nie dotarła, bo dyspozytor zanotował zgłoszenie jako "kolizję dwóch pojazdów".
Długo czekali na pomoc
Nieznaczny przełom w sprawie nastąpił dopiero po godzinie od pierwszego telefonu do Urzędu Gminy, kiedy na miejscu zdarzenia pojawił się jeden z pracowników. Dopiero on powiadomił o wszystkim zielonogórskie schronisko. Warto jednak zaznaczyć, że zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, czworonóg był wtedy traktowany jako zwierzę bezpańskie, więc samorząd powinien udzielić mu natychmiastowej pomocy.
Pomoc od przypadkowych ludzi
Część osób bardzo przejęła się losem psa. Jedna z mieszkanek Świdnicy kupiła mu nawet miskę, do której nalała wody. Wszyscy byli mocno zaangażowani, aby czworonóg szybko uzyskał pomoc.
Ludzie czekali jednak tak długo aż w końcu po około dwóch godzinach znalazła się właścicielka psa. Kobieta we własnym zakresie zawiozła go do lecznicy.
Aktualizacja: Pies jest już po wizycie u weterynarza, gdzie wykonano m.in. zdjęcie RTG. Na szczęście nie doznał poważniejszych obrażeń. Zdaniem weterynarza został nieznacznie poturbowany przez auto. Trafił już do domu, gdzie odpoczywa...
https://newslubuski.pl/interwencje/9068-swidnica-potracony-pies-czolgal-sie-po-drodze-bohaterska-postawa-mieszkancow.html#sigProId281213aefe
Przeczytaj też: Zgłosiła pożar mieszkania i wołała o pomoc. Zamknęła drzwi przed nosem strażaków z Gorzowa