Marcel Korkuś szuka zaginionych trzech osób w górskiej rzece na granicy Tadżykistanu i Afganistanu!

Marcel Korkuś prowadzi obecnie najtrudniejsze działania poszukiwawcze w swojej karierze. Doświadczony płetwonurek szuka trzech osób w górskiej rzece w rejonie granicy Tadżykistanu i Afganistanu.

W piątek, 21 października z samego rana Marcel Korkuś wyruszył na niezwykle trudne i niebezpieczne działania w rejonie granicy Tadżykistanu i Afganistanu. Niezwykle doświadczony i ceniony płetwonurek z Żar został poproszony o pomoc jako międzynarodowy ekspert podczas prowadzonych od miesiąca poszukiwań zatopionego w górskiej rzece pojazdu z trzema osobami.

Wypadek w niebezpiecznym regionie

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło miesiąc temu. Samochód, którym podróżowały cztery osoby wypadł z drogi i wpadł do rwącej górskiej rzeki na granicy Tadżykistanu i Afganistanu. Z zatopionego pojazdu o własnych siłach wydostał się jedynie kierowca, który o wypadku powiadomił służby. Trwające ponad miesiąc poszukiwania zatopionego pojazdu oraz zaginionych osób nie przyniosły skutku. 

Organizacja prowadząca akcję poszukiwawczą o pomoc postanowiła się zwrócić do dwukrotnego rekordzisty świata w nurkowaniu wysokogórskim Marcela Korkusia. 

Marcel Korkuś ruszył z pomocą

Doświadczony nurek z Żar praktycznie nigdy nie odmawia pomocy. Tak było i tym razem, chociaż ryzyko jest zdecydowanie większe niż podczas akcji poszukiwawczych prowadzonych w Polsce. Teren poszukiwań zlokalizowany jest w niebezpiecznym pod względem militarnym terenie na wysokości ponad 2 tys. metrów nad poziomem morza.

To najtrudniejsze działania ratowniczo – poszukiwawcze jakie kiedykolwiek zrealizowałem w przeciągu ostatnich 20 lat nurkowania – podkreśla Marcel Korkuś. 

Skomplikowana technicznie i logistycznie akcja

Tego typu działania ratowniczo-poszukiwawcze to możliwość na zdobycie doświadczenia w pracy z międzynarodowym zespołem. Niestety prowadzenie działań kilka tysięcy kilometrów od domu to również skomplikowana akcja logistyczna. Marcel Korkuś wraz ze 100 kilogramami sprzętu poleciał na miejsce akcji z przesiadką w Turcji. Na miejscu wcale nie jest lepiej. Rwąca, górska rzeka, w której panuje zerowa widoczność. 

– Siła mięśni i serca zawsze wygrywa, bo działa w tym samym kierunku ze zdwojoną siłą, szczególnie gdy celem jest pomoc drugiemu człowiekowi. – kończy Marcel Korkuś. 

Trzymamy kciuki za powodzenie misji oraz bezpieczny powrót do domu!

Czytaj także – Zielona Góra: Nowy samochód gaśniczy dla OSP Sucha. „Marzenia się spełniają” (ZDJĘCIA)

{loadmoduledi 453}