Wszystko działo się w podgorzowskim Dzierżowie. Prawie 3-letni kundelek Reksio był przywiązany na łańcuchu do budy. Piesek był głodzony, ważył zaledwie 10 kilogramów. Zwierzę miało na wierzchu wszystkie kości. Psiak trafił pod opiekę fundacji Przyjaciele Czterech Łap na początku 2016 roku.
Reksio tracił sierść, był zarobaczony i zapchlony. Z uwagi na zagrożenie życia został przewieziony natychmiast do lecznicy. Zwierze zostało poddane obdukcji, która wykazała znaczny stopień wychudzenia, zanik mięśni na udach, kręgosłupie, czaszce, wystające żebra, kręgosłup, kości czaszki. Mięśnie psa były prawie całe zjedzone - nawet na czaszce, co świadczyło o skrajnym zagłodzeniu.
Piesek przebywał ponad tydzień w lecznicach, gdzie podawano mu kroplówki, antybiotyki, specjalistyczną karmę oraz specjalny suplement do wspomożenia pracy wątroby - skutki zagłodzenia. Wykonane badania serca, płuc, wątroby, nerek i krwi potwierdziły, że stan skrajnego wychudzenia jest wynikiem zagłodzenia psa.
Sprawa znęcania się nad zwierzęciem została skierowana do gorzowskiej prokuratury. OTOZ Animals miał reprezentować przed sądem mecenas Michał Kałużny, który bronił Mejdej i przyczynił się do kary 8 miesięcy więzienia dla oprawcy suczki. Również w sprawie Reksia obrońcy zwierząt mieli nadzieję, że kat poniesie jakąkolwiek karę za krzywdę, którą wyrządził psiakowi. Niestety po zapoznaniu się z dokumentacją, Prokuratura Rejonowa w Gorzowie postanowiła w połowie sierpnia umorzyć sprawę głodzonego psa Reksia. W swoim uzasadnieniu prokuratura stwierdziła, że „czyn ten nie zawiera znamion czynu zabronionego" oraz nie jest to nawet niska "szkodliwość społeczna". Anna Dryglas z OTOZ Animals zapowiada odwołanie się od tej decyzji.
Gorzowianin.com