Po trzech miesiącach od pożaru katedry do Prokuratury Okręgowej w Gorzowie trafiła ekspertyza biegłych ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie, w której zostały opisane przyczyny pożaru. Chociaż opinia znalazła się w gorzowskiej prokuraturze tydzień temu, to dopiero teraz mogliśmy dowiedzieć się oficjalnie, co było przyczyniło się do pożaru katedry. A to zapewne nikogo nie zaskoczy, ponieważ o tym mówiło się od dawna, ale nieoficjalnie.
- Na obecną chwilę mogę powiedzieć tylko tyle, że biegli po przeprowadzonych badaniach ustalili , że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej w wieży kościoła i to było przyczyną pojawienia się ognia. Obecnie śledztwo jest prowadzone w sprawie i dopiero w toku tego postępowania będziemy ustalać dlaczego doszło do zwarcia instalacji elektrycznej i jakie były tego przyczyny – komentuje Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury w Gorzowie.
Prokurator Witkowski nie wyklucza, że jeżeli śledczy ustalą, że do zwarcia instalacji przyczyniła się osoba trzecia, to dojdzie wówczas do zatrzymania. - Jednak na tym etapie jest za wcześnie, aby o tym mówić – podkreśla Witkowski.
We wrześniu portal gorzowianin.com informował o tym, że dotarł do osób, które 1 lipca były w gorzowskiej świątyni. Podczas porannej mszy świętej, w sobotę 1 lipca z ambony miało paść pytanie o elektryka, który mógłby zająć się projektorem. Od środy miały być z nim problemy. Jak mówi nasz informator, zgłosił się „elektryk z łapanki” i to on naprawiał urządzenie. Swoją pracę miał zakończyć około godziny 12. Wszystko było dobrze do popołudnia, kiedy to zbliżała się godzina wieczornej mszy świętej. Wówczas w świątyni włączono światło. Czy to elektryk "złota rączka" popełnił błąd, czy może wcześniejsze uderzenie pioruna w wieżę katedry mogło spowodować przeciążenie instalacji elektrycznej w budynku? To wszystko wyjaśni śledztwo.
Źródło: gorzowianin.com