Młody mężczyzna przebywał w towarzystwie znajomych w miejscowości Proszów nad "Jeziorem Głębokie". W pewnym momencie postanowił on wejść do wody, aby popływać. Towarzyszące mu osoby pozostały na brzegu utrzymując z 29-latkiem kontakt wzrokowy.
Po kilkudziesięciu minutach z uwagi na zapadający zmrok, kontakt z mężczyzną urwał się. Grupa znajomych zaniepokoiła się, gdy mężczyzna przez dłuższy czas nie wracał. We własnym zakresie zaczęli oni poszukiwać kolegi, obchodząc teren jeziora dookoła oraz nawołując go, z nadzieją, że być może napotkają 29-latka, który jak sądzili zabłądził w lesie.
- Teren zarówno im, jak i ich koledze nie był znany, ponieważ byli tam po raz pierwszy. Wobec bezskutecznie prowadzonych poszukiwań oraz później pory, o fakcie zaginięcia mężczyzny powiadomiona została policja. Niezwłocznie wszczęte zostały poszukiwania - mówi nadkom. Sylwia Rupieta z żarskiej policji.
Na miejsce przybyli policjanci oraz dwa zastępy straży pożarnej. Poszukiwania trwały do późnych godzin nocnych, lecz mężczyzny nie udało się odnaleźć. W niedzielę, 19 sierpnia, od wczesnych godzin porannych trwały poszukiwania na lądzie oraz w wodzie. Przeczesywany był las oraz dno jeziora.
- Dopiero w odległości około 15 metrów od brzegu płetwonurkowie ujawnili ciało mężczyzny. Teraz policjanci z Lubska szczegółowo wyjaśniają okoliczności i przyczyny tego tragicznego zdarzenia - dodaje nadkom. Rupieta.
"Jezioro Głębokie" w gminie Brody, to potocznie mówiąc wyrobisko po wydobyciu piasku lub żwiru. Plaże nie są tam w żaden sposób zabezpieczone i oznakowane, nie ma tam zapewnionej ochrony ratownika. To dzikie kąpielisko niesie za sobą niebezpieczeństwo z uwagi na zróżnicowaną głębokość oraz niepewne dno z zalegającym mułem i uskokami, gdzie głębokość nawet przy brzegu może wynosić kilka metrów.
To kolejna tragedia nad wodą w Lubuskiem. W niedzielę, 19 sierpnia, na stawach w Nowym Miasteczku 21-letni obywatel Ukrainy wskoczył do wody za swoimi znajomymi i utonął.