1 września 42-letnia Beata została pobita kolejny raz. Była bita przez kilka godzin. W całym domu widać ślady dramatu: krew na ścianach, powyrywane włosy, wymiociny. Do domu Beaty i Krzysztofa pierwsza przyszła siostra poszkodowanej, która mieszka ze swoją rodziną w domu obok.
- Przyjechałam z zakupów i po chwili przyszedł J. powiedział, żebym przyszła i zobaczyła co jest z Beatą - mówi jej starsza o 6 lat siostra. - Nakrzyczałam na niego, był w stanie mocno wskazującym. Poszłam za nim, ale nie przypuszczałam, że zobaczę coś takiego. Poszłam na górę i szok. Siostra leżała na boku. Widok był brzydki. Była nieprzytomna i cała zakrwawiona. Nie można było określić skąd krwawi. Krew była wszędzie. Krzysztof stał z boku, powiedział, że nie podejdzie do żony bo się zrzyga.
Kobieta wezwała pogotowie, które zjawiło się w ciągu kilku minut. W tym samym czasie Krzysztof J. uciekł z domu do swojej matki mieszkającej w sąsiedniej wsi. W stanie krytycznym Beata J. trafiła do szpitala.
- Moja siostra potrzebowała intubacji, miała ciężki uraz czaszkowo-mózgowy z dużym krwiakiem, połamane trzy kręgi, połamane żebra, przebite płuco - wymienia kobieta. - Doszło do odmy płucnej. Poza tym stłuczona wątroba, uraz wielonarządowy. Lekarz powiedział nam, że nie wiadomo czy przeżyje operacje i poradził pożegnać się z Beatą.
Beata zmarła po trzech dniach, w poniedziałek w szpitalu w Nowej Soli.
Rodzina wiedziała, że w domu rodziny J. dochodziło do agresji, ale zawsze ulegali prośbom zmarłej, która prosiła, aby nie wzywać policji, nie informować córki która na stałe mieszka z narzeczonym w Norwegii. Po co dziewczyna miała się denerwować.
- To prostak, cham, który miał wszystko - mówi Tomasz, narzeczony córki państwa J. - Zawsze miał się za lepszego, bogatszego ponieważ pracował w Niemczech. Ludzi traktował jak ścierwo. To było dno. Szukaliśmy pomocy. Krzysztof miał dwie sprawy za pobicie, ale za każdym razem wybłagał aby Pani Beata wycofała swoje zeznania. Ona się go bała. Teraz już jest za późno, ale zrobię wszystko, żeby J. spędził resztę życia w więzieniu.
- Bił żeby zabić - dodaje siostra - Nie potrafię myśleć co czuła Beata kiedy tam umierała. Była sama w łapach bestii. Zgubiły go pieniądze i alkohol.
Krzysztof J. nie przyznaje się do winy, twierdzi, że żona potknęła się i upadła a winny jest alkohol. Oprawca ma postawione zarzuty usiłowanie zabójstwa, ale zostanie mu postawiony zarzut zabójstwa. Policja potwierdza, że ostatnia interwencja przeprowadzona w domu państwa J. w Chichach miała miejsce w 2014 roku.
Przyczytaj też: Sprawa jak z horroru. Dożywocie dla mordercy Elżbiety z Płot (FILM - DRASTYCZNE)