We wtorek, 4 czerwca, około godziny 11, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze otrzymał zgłoszenie o nieznanym mężczyźnie, który prawdopodobnie ma zamiar popełnić samobójstwo. Informację o tym przekazała partnerka mężczyzny. Na miejsce udali się policjanci służby patrolowej. Gdy dojechali do wiaduktu, zobaczyli mężczyznę siedzącego na barierce z nogami na zewnątrz, odwróconego plecami do ulicy.
Widząc to policjanci zablokowali radiowozem jeden pas ruchu i wysiedli, żeby sprawdzić sytuację. Jeden z policjantów zaczął rozmawiać z mężczyzną, żeby odwrócić jego uwagę, a w tym, czasie drugi przeszedł niezauważony przez barierki i wykorzystując nieuwagę mężczyzny ściągnął go z poręczy zanim ten zdążył się zorientować. Policjanci odjechali z wiaduktu, żeby nie blokować drogi i wezwali do mężczyzny karetkę.
Desperatem okazał się 40-letni mieszkaniec Zielonej Góry. Mężczyzna tłumaczył swój desperacki krok kłopotami rodzinnymi i oświadczył, że czekał na nadjeżdżający pociąg. Policjanci wyczuli od mężczyzny woń alkoholu, a ponadto znaleźli przy nim puszkę po piwie. 40-latek trafił do izby wytrzeźwień.