W środę, około godz. 8.30 rano Dyspozytor Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego Straży Pożarnej otrzymał informacje, że samochód osobowy zjechał z promu wprost do Odry.
Do zdarzenia doszło na przeprawie Milsko-Bojadła. Kierowca i pasażerka podczas przeprawy byli poza pojazdem. Prawdopodobnie kierowca opuszczając mercedesa nie zaciągnął hamulca ręcznego.
Przybyli na miejsce zdarzenia strażacy Państwowej Straży Pożarnej z Zielonej Góry początkowo nie mogli zlokalizować pojazdu w wodzie. Nurt w tym miejscu jest bardzo silny.
– Jest to akcja trudna, ponieważ prowadzona w wodach płynących – mówi kpt. Andrzej Kulczycki, Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza nr 2 z Zielonej Góry. – W działaniach udział bierze 6 zastępów straży pożarnej w tym grupa specjalistyczna ratownictwa wodnego.
Pojazd znajdował się na głębokości 3 metrów na środku nurtu. Akcja zakończyła kilka minut po godz. 13.00. Warto zaznaczyć, że gdyby osoby znajdywały sie podczas przeprawy w pojeździe mogłoby dojść do wiele większej tragedii. Niestety nie na wszystkich przeprawach obowiązkowe jest wysiadanie z samochodów podczas przeprawy, czego często jesteśmy świadkami. Nasuwa się zatem pytanie, czy obowiązek informowania i respektowania tego ciąży na przewoźnikach, czy wystarczy logika osób korzystających z promów?
film: kontak newslubuski.pl – Agata W.